W niedzielę historyczna procesja pokutno-błagalna w Darłowie w 528. rocznicę powodzi
Wydarzenie z września 1497 r. zapoczątkowało w Darłowie tradycję procesji pokutno-błagalnej, która bez przerwy w rocznicę powodzi organizowana była do 1945 r. Później jej zabroniono. Wróciła w 1991 r. za sprawą ks. Janusza Jędryszka, ówczesnego proboszcza parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Darłowie.
W niedzielę z intencją, by wielka woda sprzed 528 lat nigdy już nie wdarła się do Darłowa, historyczna procesja przejdzie ulicami miasta.
Jak poinformowało w komunikacie Biuro Promocji Miasta i Komunikacji Społecznej darłowskiego magistratu, uroczystości rocznicowe rozpoczną o godz. 17.00 nieszpory w kościele św. Gertrudy. Następnie ulicami: Św. Gertrudy, Wieniawskiego, Chopina, Morską, Wenedów przejdzie historyczna procesja duchownych, władz miasta, radnych, Kompanii Honorowej Zespołu Szkół Morskich, mieszkańców i turystów przy akompaniamencie Orkiestry Dętej ze Sławna. Jej uczestnicy wezmą udział we mszy św. w kościele mariackim. Burmistrz Darłowa będzie niósł w ofierze świecę, jak to mieli robić po powodzi kolejni włodarze miasta.
16 września 1497 r., gdy Darłowo nawiedziła wielka powódź, w historycznych zapiskach nazywana „niedźwiedziem morskim”, książę pomorski Bogusław X przebywał na pielgrzymce w Ziemi Świętej. W Darłowie na zamku ze swym dworem była żona księcia Anna Jagiellonka, która pod jego nieobecność sprawowała rządy na Pomorzu Zachodnim.
Z zapisków kronikarza księżnej wynika, że żywioł nie przypominał zwykłego sztormu, wysokie fale wlewały się w głąb lądu. Bramy miejskie zostały zamknięte, w kaplicy zamkowej schronienie znaleźli mieszkańcy. W historycznych zapiskach nie ma wzmianek o ofiarach żywiołu. Ocalenie ludności upatrywano w szybkiej i trafnej reakcji na wielka wodę władz Darłowa i księżnej. Niestety, w okolicznych wsiach odnotowano utonięcia.
Mnich klasztoru kartuzów, naoczny świadek powodzi, na którego zapiski powoływał się - opisując wydarzenie i jego skutki - Leszek Walkiewicz (red. nacz. Echa Darłowa, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Darłowskiej), wskazywał na całkowite zniszczenie nabrzeża portowego. Pisał o wyrzuconych na ląd czterech cumujących w porcie statkach. Jeden fala powodziowa wyniosła blisko Żukowa Morskiego, dwa w pobliżu klasztoru kartuzów, jeden przy kaplicy Św. Gertrudy.
W klasztorze woda stała w krużgankach, w kościele do wysokości ołtarzy. Sad mnichów został zniszczony, ich piwo i wino zepsute. Zniszczone zostały domy, utonęło wiele sztuk bydła, spichlerze były pełne wody. Po przejściu wielkiej wody, jak pisał mnich, w ogrodach przed miastem znaleziono wiele martwych ryb, kapusta miała słonawy posmak.
W latach 2012-2014 dr Andrzej Piotrowski, naukowiec Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego w Szczecinie prowadził poszukiwania i badania osadów tsunami na polskim wybrzeżu Bałtyku. W jego zainteresowaniu znalazła się darłowska powódź sprzed wieków.
Dr Piotrowski na spotkaniu z mieszkańcami sprzed dekady, o którym pisały lokalne media, ocenił, że powódź w Darłowie była efektem tsunami. Wielka falę wywołało oddalone o 500 km na północ trzęsienie ziemi w rejonie jeziora Werner w Szwecji. Cytowany naukowiec zaznaczył, że „nawet niewielkie ruchy tektoniczne mogły spowodować eksplozję metanu, uwięzionego w warstwach tworzących dno Bałtyku. Wywołało to wielki grzmot przypominający pomruk niedźwiedzia morskiego, który poprzedził atak fal tsunami. Takie ślady po wybuchach metanu, w postaci kilkuhektarowych obniżeń, są czytelne w dnie Bałtyku”.
Darłowo to miasto o średniowiecznym rodowodzie, obecnie liczące blisko 13 tys. mieszkańców. Jest położone w północno-zachodniej Polsce, w województwie zachodniopomorskim, nad Morzem Bałtyckim, w dolinie rzek Wieprzy i Grabowej. W Darłowie w 1382 r. urodził się Eryk I Pomorski – król Danii, Szwecji i Norwegii, zjednoczonych Unią Kalmarską. Dwa wieki temu, po wschodniej stronie darłowskiego portu, powstało jedno z najstarszych kąpielisk morskich – Darłówko. (PAP)
ing/ bar/
